sobota, 13 grudnia 2014

Trudne dzieciństwo, pan Ramsey.

Reddit to popularny, angielskojęzyczny serwis społecznościowy. W ostatnim czasie stroną wstrząsnęła historia 10-letniej dziewczynki, która postanowiła się postanowić pewnym niezwykłym doświadczeniem ze swojego życia.


To był tydzień przed moimi 10 urodzinami. Mama wręczyła mi pięciodolarowy banknot i wysłała do sklepu po słoik z sosem do spaghetti.




 poszłam do sklepu na rogu z pięciodolarowym banknotem, żeby kupić słoik z sosem do spaghetti dla mamy. Kiedy wracałam do domu zaczepił mnie obcy mężczyzna.

"Cześć!. Nazywam się Dr.Ramsey. Jestem pediatrą. Wiesz czym się zajmuje pediatra?"

Wyminęłam go w milczeniu i poszłam dalej, nie odpowiadając. Miałam żarliwą nadzieję, że odczyta to jako znak, że powinien zostawić mnie w spokoju. Jednak subtelność nie była jego mocną stroną, ponieważ - niezrażony - ruszył za mną.

"Czy rodzice nie szukają dla ciebie pediatry? Oczywiście, jesteś już dużą dziewczyną, za niedługo będziesz potrzebować innego rodzaju lekarza, prawda? To w porządku. Wciąż cię mogą później do mnie przyprowadzać. Jak masz na imię? Twoje włosy są śliczne. Właśnie szedłem do sklepu kupić lizaki do słoika stojącego w moim gabinecie. Lubisz lizaki?"

Na szczęście byliśmy już blisko mojego domu, więc szybko podbiegłam do kuchennych drzwi i weszłam do środka. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy, że to początek bardzo długiego i bardzo przerażającego koszmaru. Nie minęło wiele czasu, a "Dr. Ramsey" znowu się pojawił. Przejeżdżał codziennie obok naszego domu - uśmiechał się i machał przyjacielsko. Powiedziałam o tym mamie, a ona stwierdziła, że być może wraca tędy z pracy. A potem zaczęły się telefony.

Tata zawołał mnie do salonu i zapytał o dzień, w którym spotkałam Dr.Ramseya po raz pierwszy.
Spytał, czy jednak przypadkiem nie zamieniłam z nim paru słów. Powiedziałam mu, że nie.
On jednak spytał, czy jestem pewna? Czy o czymś nie zapominam? Odpowiedziałam mu, że nie. Wtedy tata zmarszczył brwi i zapytał "Więc skąd on wie jak masz na imię?" Nie wiedziałam.

Niedługo później okazało się, że zna również imię mojej siostry. Rodzice zabronili nam odbierać telefony. Dr. Ramsey dzwonił kilka razy dziennie, jednak nie wiedziałyśmy o czym rozmawia z rodzicami. Po jakimś czasie jeden ze starszych braci powiedział mi, że Ramsey groził moim rodzicom, iż zrobi krzywdę najpierw mnie, a później mojej siostrze.

Po tych incydentach wszystko się skomplikowało. Tata zadzwonił na policję, ale wtedy nie istniało jeszcze coś takiego jak "przestępstwo stalkingu" i niewiele mogli zrobić. Powiedzieli rodzicom, że mają zadzwonić gdyby Ramsey "spróbował coś zrobić." Przez następny miesiąc ojciec codziennie zawoził i odbierał mnie ze szkoły. Nagle moje życie stało się pasmem zakazów: nie mogłam wracać sama ze szkoły, nie mogłam bawić się na zewnątrz i nie mogłam już więcej chodzić do sklepiku na rogu.

Taka izolacja sprawiła, że problem jedynie wzrósł. Pewnego popołudnia moja siostra, dwóch braci i mama siedzieli razem w kuchni. Jeden z braci zauważył, że Dr.Ramsey próbuje nam się włamać do garażu; zorientował się, że jest obserwowany i zdążył uciec. Rodzice znowu zadzwonili na policję, ale nie przyniosło to większego efektu. Wciąż jedyne czym dysponowali to rysopis i nazwisko, które było niemal z pewnością fałszywe.

Kilka tygodni później znaleźliśmy naszego psa powieszonego na werandzie. Piękny owczarek niemiecki, który był z nami od dnia moich narodzin. Bardzo nas to przygnębiło. Gliniarze stwierdzili, że nie ma żadnych dowodów na to, że właśnie Ramsey za to odpowiada i uznali to za "przypadek losowy". Ale nikt z członków mojej rodziny nie miał wątpliwości.

Telefony Ramseya w międzyczasie stały się...dziwniejsze. Był świetnie poinformowany o tym, kto obecnie znajduje się w domu. Na przykład kiedy brat mówił, że zaraz zawoła ojca, Ramsey odpowiadał, że przecież i tak go nie ma wewnątrz.
Co gorsza, okazało się, że bardzo dobrze orientuje się w układzie pomieszczeń...I wciąż opowiadał o oknie w kuchni, które może bardzo łatwo otworzyć nożem od zewnętrznej strony i o przeszklonych drzwiach prowadzących z salonu na boczną werandę, których zamek można sforsować jeśli się odpowiednio potrząśnie klamką. Tata (zanim mógł wymienić zamek) wysypał gwoździe pod drzwiami werandy.


Dr Ramsey świetnie znał rozkład pomieszczeń.

Niestety tego późnego popołudnia rodzice musieli wyjść z powodu jakiegoś firmowego wydarzenia w pracy ojca. Moi starsi bracia nie wrócili jeszcze z wrotkowiska. Zostałam w domu z młodszym bratem i starszą siostrą. Robiło się coraz później. Brat smacznie drzemał na podłodze, siostra rozmawiała z przyjaciółką przez telefon, a ja oglądałam telewizję.

Nagle góra tych werandowych drzwi nieco się odchyliła; na szczęście gwoździe skutecznie zablokowały dół. Razem z siostrą (wyłączając telewizję i telefon oraz nie włączając świateł) uciekłyśmy do naszego pokoju. Niestety zorientowałyśmy się, że nasz młodszy brat wciąż słodko drzemie na podłodze w salonie. Bardzo ostrożnie i cicho zeszłyśmy w dół po schodach, żeby go stamtąd zabrać. Już z bratem wróciłyśmy do siebie, wciąż nie zapalając świateł, dzięki czemu mogłyśmy wyjrzeć przez okno. Nigdzie nie było widać Ramseya. Postanowiłyśmy zerknąć też przez okno w pokoju brata, które wychodziło na drugą część domu. Był tam. Stał przed tylnymi drzwiami i głośno pukał. Siostra nie wytrzymała i krzyknęła "czego chcesz?", a on zapytał, czy nie mogłaby mu otworzyć, ponieważ właśnie dostarczył zamówioną pizzę.
Oczywiście nie miał żadnej pizzy. Siostra zagroziła, że zaraz zadzwoni na policję. Po paru minutach odszedł.

Niedługo potem moi bracia wrócili do domu. Opowiedziałyśmy im, co się wydarzyło. W tamtym czasie nie dzwoniliśmy już na policję ponieważ i tak niewiele mogła zrobić. Po krótkiej naradzie każde z nas (poza wciąż słodko śpiącym najmłodszym) wzięło z kuchni nóż "na wszelki wypadek". W pewnym momencie jeden z braci zgłodniał i poszedł zrobić sobie przekąskę. Na pewno znacie to uczucie, że jesteście obserwowani? Tknięty nim brat wyjrzał przez kuchenne okno i zobaczył na werandzie uśmiechającego się do niego Ramseya. Zanim brat zdążył zrobić cokolwiek - już go nie było.

Kolejnego wieczora graliśmy wszyscy razem w grę planszową; jeden z braci był wyraźnie zmęczony i poddenerwowany. Siostra spytała go, co się z nim dzieje. Odpowiedział jej, że nieustannie czuje się, jakby coś zaraz miało załomotać w drzwi lub okno.

Jak tylko skończył wypowiadać to zdanie, Ramsey załomotał w okno znajdujące się tuż za jego plecami. Bracia wybiegli na zewnątrz, ale zdążył uciec.

Kilka tygodni później w szkole bawiłam się na boisku w czasie przerwy. W pewnym momencie zauważyłam Ramseya w znajomym niebieskim Fordzie Galaxy. Uśmiechał się,machał i wołał mnie. Od razu pobiegłam do nauczycielki.

Rodzice powiadomili szkołę o tych wszystkich incydentach, więc nauczycielka natychmiast zabrała mnie do środka i zadzwoniła do mojej mamy. Wcześniej, tego samego dnia, mama otrzymała inny telefon ze szkoły. Pytano, czy ojciec faktycznie mnie odbierze, ponieważ przed chwilą dzwonił, że już jest w drodze. No cóż. Nie był.

Tata czekał na doktora Ramseya


Po jakimś czasie obudziłam się w nocy, ponieważ zachciało mi się pić. Zeszłam na dół do kuchni i zastałam zmęczonego ojca siedzącego z bronią przy stole. Był zmęczony czekaniem aż Ramsey "będzie próbował coś zrobić", zmęczony tym, że jego rodzina jest terroryzowana i zmęczony życiem w strachu, że Ramsey może nam wyrządzić krzywdę podczas jego nieobecności. Posiedziałam z nim wtedy chwilę zanim odesłał mnie do łóżka.

Te i inne zdarzenia trwały przez około 18 miesięcy. Pewnego dnia nagle - tak samo jak się zaczęły - skończyły się. Ramsey zniknął z naszego życia; telefony, przejeżdżaniem pod domem - wszystko się skończyło. Jeszcze długo później męczył mnie koszmar o tym, że budzę się w nocy a on stoi tuż nade mną. Minęło sporo czasu zanim znowu poczułam się jak normalne dziecko.

Lata później dowiedziałam się, że Ramsey mówił moim rodzicom przez telefon, że mnie zgwałci i zabije. Najpierw mnie, później siostrę. Śmiał się do słuchawki, że nie mogą temu zapobiec. Nie wiem, co się z nim stało po tym jak zniknął. Nie wiem, czy zginął w wypadku samochodowym, czy wylądował w więzieniu, czy nie leży gdzieś w śpiączce...Ale czasem się zastanawiam, czy nie skończyło się to tak, że pewnego dnia wszedł do naszego domu i zastał w nim ojca siedzącego w ciemnościach z naładowaną bronią.
I nie jestem pewna, czy chcę wiedzieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz